środa, 22 kwietnia 2015

Dziękuje za komentarze pod poprzednim postem.  Po serwetkowym szaleństwie wróciłam do dziergania chust.Pierwsza powstała z tęczowej wełny estońskiej. Druga pastelowa to moher ze szpuli. Przeleżał swoje, nie miałam jakoś na niego pomysłu. Robiłam bez przekonania, a efekt okazał się  bardzo dobry, oceńcie same.

14/15/2015

8 komentarzy:

  1. Piękne chusty :-) Obydwie bardzo mi się podobają :-)
    Śliczne wzory i kolory.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie piękne :). Uwielbiam mocne kolory, ale te delikatne pastele są bajeczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobają mi się obie.Są przepiękne, ale ja lubię pastele więc ta druga skradła moje serce. Pozdrawiam:):):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obie piękne:) te pastele wyglądają naprawdę słodziutko:)

    OdpowiedzUsuń