Dziękuje za komentarze pod poprzednim postem. Po serwetkowym szaleństwie wróciłam do dziergania chust.Pierwsza powstała z tęczowej wełny estońskiej. Druga pastelowa to moher ze szpuli. Przeleżał swoje, nie miałam jakoś na niego pomysłu. Robiłam bez przekonania, a efekt okazał się bardzo dobry, oceńcie same.
14/15/2015
Piękne chusty :-) Obydwie bardzo mi się podobają :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne wzory i kolory.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję. Pozdrawiam.
UsuńObie piękne :). Uwielbiam mocne kolory, ale te delikatne pastele są bajeczne!
OdpowiedzUsuńEfekt też mnie zaskoczył
UsuńPodobają mi się obie.Są przepiękne, ale ja lubię pastele więc ta druga skradła moje serce. Pozdrawiam:):):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńObie piękne:) te pastele wyglądają naprawdę słodziutko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń